Po kilkudniowej przerwie czas na podsumowanie i kilka zdjec..
Polyrhachis zadomowily sie na dobre, mimo, ze nie obylo sie bez problemow: pierwsza noc spedzily w wezu, zdziwilo mnie to troche, ale pomyslalam, ze sa zestresowane nowym otoczeniem.. kiedy nastepnego dnia zaczely sie tez tak zbierac, uznalam, ze trzeba cos z tym zrobic.. lampka zaczelam je dogrzewac i baardzo nawilzac spryskiwaczem..
oprocz miodu dostaly sporo bialka (muchy i rosowki) i... po 2 dniach widoczne byly efekty! nie dosc, ze przez waz tylko przebiegaly, to zaczely rozbudowywac swoje gniazdo!
Przed podaniem bialka (mialy tylko miod i wode podana wczesniej), przed regularnym nawilzaniem i dogrzewaniem zaobserwowalam tylko jedna larwe, w tej chwili wynoszonych jest kilkanascie naraz - budowa gniazda postepuje naprawde szybko!
Inna obserwacja - im wiecej bialka jedza, tym sa zadziorniejsze
no i na koniec dzisiejszego wpisu, kilka fotek:
1. gniazdo przelozone do szklanego formikarium:
2. Rozdraznione szukaja drogi ucieczki
3. Pierwszy "zwiadowca" w wezu
4. Wyglad formikarium (narazie dosc "spartanski")